Marka z siłowni i szczytu Tatr
Nie oszukujmy się – każdy Polak, który chociaż raz próbował aktywnie spędzić czas, z dużym prawdopodobieństwem ubrał się w coś, co miało na metce czarne logo 4F. Koszulka do biegania? Kurtka na narty? A może wygodne dresy po całym tygodniu pracy w trybie zombie? Zgadza się – to wszystko oferuje 4F, ale przy pytaniu czy 4F to polska firma, wielu z nas zaczyna się zastanawiać. Bo jak to – taka nowoczesna, modna i globalna marka mogłaby pochodzić znad Wisły, a nie prosto z Mediolanu czy Nowego Jorku? Sprawdźmy!
Skąd się wzięło 4F i dlaczego nie 3G?
Początki marki sięgają końca lat 90., kiedy to jej założyciel Igor Klaja postanowił, że sport nie kończy się na joggingu w tanich trampkach. Zaczęło się od marki Horn Partner, która z czasem przeszła rebranding i ewoluowała w dobrze znane nam dziś 4F. Nazwa, mimo że brzmi jak login do Wi-Fi u sąsiada, pochodzi od czterech angielskich słów: Freedom, Fashion, Future, Function. Brzmi poważnie? I tak miało być!
Za wszystkim stoi firma OTCF S.A. z siedzibą w mało egzotycznym, ale bardzo polskim Wieliczce. Tak, tej od kopalni soli. Bo kto powiedział, że odzież sportowa nie może mieć słonego początku?
Podbój świata z białym orłem na metce
Choć początki 4F były skromne, dziś marka bez kompleksów konkuruje z gigantami rynku sportowego. Ubrania 4F nosili reprezentanci Polski na igrzyskach olimpijskich, a firma ubierała nie tylko rodzime drużyny, ale również sportowców z Litwy, Serbii czy Chorwacji. Charakterystyczne logo pojawia się na stokach narciarskich, siłowniach, a także w centrach handlowych od Warszawy po Dubaj. Serio – 4F ma swoje sklepy m.in. w Rumunii, Turcji i Indiach, a ekspansja trwa w najlepsze.
Jeśli więc ktoś wciąż zadaje pytanie: czy 4F to polska firma, odpowiedź brzmi: tak, i to bardzo! Choć działa globalnie, jej serce bije niezmiennie w Polsce – i to od samego początku.
Dlaczego Polacy kochają 4F (i nie tylko Polacy)?
Nie jest tajemnicą, że Polacy uwielbiają „swoje”. A już zwłaszcza wtedy, gdy „swoje” dorównuje jakością zachodnim markom i jednocześnie nie kosztuje tyle, co używany fiat multiplas po tuningu. 4F idealnie wpisuje się w tę filozofię – oferuje odzież funkcjonalną, estetyczną i przystępną cenowo. Produkty marki są projektowane w Polsce, co dodatkowo podbija dumę narodową, a jednocześnie szyte w wielu zakładach na całym świecie – jak każda szanująca się globalna firma.
To właśnie połączenie lokalnych korzeni z międzynarodowym zasięgiem sprawia, że 4F zdobywa też serca zagranicznych klientów. Ba, marka została partnerem wielu zagranicznych komitetów olimpijskich! Bo kto powiedział, że tylko Nike może szyć koszulki dla herosów?
4F – więcej niż dres i kurtka
Chociaż wielu z nas kojarzy 4F przede wszystkim z codziennymi ubraniami sportowymi i zimowymi kurtkami, firma od dawna ma znacznie szerszy wachlarz produktów. Stroje do biegania, fitnessu, trekkingu, a nawet linie lifestyle’owe, które nadają się nie tylko na siłownię, ale i na kawę w centrum miasta. Dodatkowo w katalogu znajdują się także plecaki, torby, skarpety, czapki – słowem, wszystko czego potrzebuje współczesny (i modny) sportowiec-amator lub profesjonalista z pasją.
Na uwagę zasługuje także program 4F Change, promujący zrównoważoną modę i produkcję. Marka podejmuje działania, które pomagają zmniejszyć jej ślad węglowy – a to już coś więcej niż tylko dobra strategia marketingowa. To coś w stylu „moda z sumieniem”.
Na koniec – kawałek patriotyzmu z domieszką sportowego ducha. 4F jest doskonałym przykładem na to, że Polacy potrafią nie tylko świetnie programować czy robić pierogi. Potrafimy także stworzyć markę, która łapie wiatr w żagle nie tylko na rodzimym rynku, ale i daleko poza granicami naszego kraju. Więc następnym razem, gdy ktoś zapyta czy 4F to polska firma, opowiedzcie mu tę historię.
Bo to historia o tym, że nawet w świecie adidasów i szybkich trendów, polska marka może nie tylko nadążać, ale wręcz dyktować kierunek.