Kiedy ktoś mówi, że chce zostać lekarzem, oczekujemy, że będzie leczył ludzi z przeziębień, ratował serca czy zaszywał rany po brawurowych przygodach rowerowych. Ale są też tacy, którzy zamiast do żywych, kierują swoje stetoskopy (czy raczej skalpele) w stronę tych, którzy już nie mają nic do powiedzenia. Poznajcie patologa – specjalistę od zagadek ciała, który częściej niż pacjentów, rozmawia z dokumentacją i dowodami. Ilu jest ich w Polsce, jak wygląda ich dzień pracy i najważniejsze – ile zarabia patolog? Usiądź wygodnie, bo będzie interesująco, miejscami makabrycznie, ale przede wszystkim — informacyjnie.

Kim właściwie jest patolog?

Zanim wejdziemy na konto bankowe patologa, warto zrozumieć, czym właściwie zajmuje się ta profesja. Patolog to nie tyle detektyw w kitlu, co medyczny Sherlock Holmes. Choć w przeciwieństwie do detektywów serialowych, nie wsiada do Porsche po każdej sekcji zwłok. Zajmuje się oceną próbek tkanek, przeprowadza sekcje, współpracuje z policją i prokuraturą. Jeśli obejrzałeś kiedyś chociaż jeden odcinek „CSI” albo „Kości”, to wiesz, że praca ta wymaga żelaznych nerwów i… jeszcze żelazniejszego żołądka.

Specjalizacja, czyli droga przez ko(s)ty

Sama chęć badania martwych ciał nie wystarczy. Aby zostać patologiem, trzeba najpierw skończyć 6-letnie studia medyczne, a potem odbyć 5-letnią specjalizację z patomorfologii. Dobra wiadomość? Nie musisz rozmawiać z pacjentami (bo raczej nie odpowiadają), zła wiadomość? Pracy papierkowej jest tyle, że spokojnie można z niej zbudować papierową replikę prosektorium. To zawód wymagający nie tylko wiedzy, ale i ogromnej precyzji. Źle opisana próbka może mieć większe konsekwencje niż nieudana kolacja z teściową.

Ile zarabia patolog w Polsce w 2023?

No dobrze, do brzegu — ile zarabia patolog? Jak się okazuje, całkiem przyzwoicie, choć zdecydowanie nie są to zarobki z poziomu influencera reklamującego pastę wybielającą. Młodzi patolodzy, tuż po specjalizacji, mogą liczyć na wynagrodzenie rzędu 7 000 – 10 000 zł brutto miesięcznie. Z kolei doświadczeni specjaliści, pracujący w renomowanych placówkach lub prowadzący konsultacje sądowe, mogą miesięcznie osiągnąć nawet 15 000 – 20 000 zł brutto… a to już pieniądz, który pozwala kupić nie tylko porządny stetoskop, ale i wakacje w mniej makabrycznym klimacie.

A może prywatna praktyka (czyli mikromafijny luksus)?

W przeciwieństwie do dermatologów czy ginekologów, patolodzy rzadko prowadzą prywatne gabinety – bo umówmy się, nikt nie przyjdzie i nie powie: poproszę sekcję, najlepiej do piątku. Jednak nie brakuje możliwości dorobienia: analiza próbek dla prywatnych laboratoriów, opinie dla sądów czy konsultacje dla firm farmaceutycznych to tylko niektóre sposoby na zwiększenie zarobków. Jeśli patolog odpowiednio się ustawi, jego konto może wyglądać bardziej żywiołowo niż pacjenci, z którymi pracuje.

Warunki pracy, czyli „nie dla wrażliwych”

Praca patologa to nie bajka. Zimne prosektoria, długie godziny nad mikroskopem, kontakt z chemią i – co tu dużo mówić – odór śmierci. Do tego dochodzi stały kontakt z tragicznymi historiami: przestępstwa, wypadki, choroby, których nazwy ciężej wymówić niż zapisać. Ale są też satysfakcjonujące momenty — jak wtedy, gdy dzięki ich ekspertyzie sprawiedliwość znajduje drogę do sali sądowej. To zawód nie dla każdego, ale dla tych, którzy go wybierają, to często prawdziwa pasja.

Zatem: ile zarabia patolog? To zależy, ale zdecydowanie – nie są to grosze. Choć ich praca z reguły toczy się w ciszy, z dala od blasku fleszy i społeczeństwa, ich rola w systemie ochrony zdrowia i wymiarze sprawiedliwości jest nie do przecenienia. Patolog to zawód z klasą… klasą pt. człowiek z nerwami ze stali i lupą w ręce. I chociaż nie każdy miałby ochotę jeść lunch po sekcji zwłok, dla nich to po prostu kolejny dzień w biurze.

Zobacz też:https://planetafaceta.pl/ile-zarabia-patolog-zarobki-lekarza-sadowego-w-polsce/